Postanowiłam w tym odcinku wypróbować narratora 3-osobowego. Chciałabym wiedzieć co o tym myślicie czy lepiej ten czy wrócić do 1-osobowej :)
Przypominam, że w ostatnich odcinkach pojawiły się nowe postacie: Cristian Tello ze swoją nową dziewczyną Natalie. Cesc bardzo się zbliżył z wybranką Cristiana co zraniło Ann. Dziewczyna nie mogąc dłużej wytrzymać wyleciała do Argentyny do swojego przyjaciela, zostawiając Fabregasowi tylko list.
Przypomnienie:
Drogi Cescu,
Kiedy
będziesz to czytać, mnie już tu zapewne nie będzie. Pewnie pomyślałeś,
że gdzieś wyszłam. Na spacer, czy po bułki. Niestety nie, Cesc. Nie
chciałam tego robić. Naprawdę. Uwierz to dla mnie również trudne. Ale
musisz to zaakceptować. Wyjechałam. A właściwie... Wyleciałam. Nad
ranem. Kiedy ty sobie smacznie spałeś. To była jedna z najtrudniejszych
decyzji w moim życiu. Dla ciebie przyjęcie tego pewnie również jest
trudne. Rozumiem. Musisz z tym żyć. Musisz o mnie zapomnieć. Zapomnij że
była jakaś Ann Black. Zapomnij. Proszę, nie szukaj mnie, nie dzwoń. Żyj
jak żyłeś. Jakby mnie nie było. Przepraszam jeszcze raz. Mam nadzieję,
że zrozumiesz i wybaczysz. Nie mogę podać powodu. To tajemnica. Moja
tajemnica. Pozdrów wszystkich. No i szczęścia z Daniellą :)
Kocham,
Ann
PS. Proszę jeszcze raz - nie szukaj mnie.
_______________________
Literka za literką. Słowo za słowem. Zdanie za zdaniem. Jego bezwładny wzrok krążył po koślawych literkach na pomiętej kartce. Ręce trzęsły mu ze strachu sprawiając, że kilka kropelek kawy spadło na stół. Próbował się skupić ale nie mógł. Jego wargi zaczęły drżeć. Szybko odłożył napój i kartkę na stół i rękami zasłonił twarz. Siedział tak przez dobre kilka minut, gdy nagle rozległ się znany dźwięk. Energicznie podniósł się z krzesła i pobiegł do pokoju gdzie na szafce nocnej leżał migający telefon. Chwycił go w ręce i zobaczył napis "1 nowa wiadomość". Podekscytowany i pełen nadziei otworzył ją i przeczytał treść.
Od: Gerard Pique
Przypominam, żebyś przyszedł dzisiaj na trening z Ann :)
Nie wytrzymując dłużej rzucił urządzeniem w ścianę jego pokoju, wskutek czego rozpadł się na drobne kawałeczki. Usiadł na łóżku i ponownie schował głowę w swoje ręce. Zebrał się jednak w kupę, wstał, ubrał się i ruszył do wyjścia. Wsiadł do auta i wziął do ręki telefon. Otworzył listę kontaktów i wyszukał "Ann Black". Chwilę wgapiał się w jej numer po czym kliknął na niego.
***
Jej lot był długi i nudny. Wgapiała się tylko w okno, słuchając muzyki. Nagle piosenka ucichła i zabrzmiał jej dzwonek. Spojrzała na ekran i zobaczyła zdjęcie jej i Cesca. Szybko wcisnęła czerwoną słuchawkę i czekała aż muzyka ponownie zacznie grać. Kiedy tak się stało zamknęła oczy i odleciała.
***
Zaparkował na swoim stałym miejscu i ruszył w kierunku Ciudad Deportivo. Po drodze spotkał kilku dziennikarzy proszących o wywiady jednak nie był na to w humorze. Wszedł do szatni i otworzył swoją szafkę. Szybko ubrał strój treningowy i zabrał się za zawiązywanie korków.
-Dzień doberek! - usłyszał znany głos Gerarda w drzwiach
-Hej. -odpowiedział nie podnosząc głowy znad obuwia.
-Gdzie jest Ann? - zaczął się rozglądać.
-Nie ma.
-Dlaczego?
-Bo nie ma! - zdenerwował się wstając z ławki i wkładając ubrania do szafki. Z hukiem ją zamknął i wyminął przyjaciela kierując sie na trening. Dołączył do rozgrzewających się kolegów i zaczął się rozciągać. Po chwili dołączył Pique stając obok niego i robiąc te ćwiczenia co on.
-Chcesz o tym pogadać?
-Nie.
-Pokłóciliście się?
-Nie.
-Coś sie między wami stało?
-Nie.
-Powiedziałeś albo zrobiłeś coś nieodpowiedniego?
-Nie.
-Będziesz mi na wsyztsko odpowiadał "nie"?
-Tak. - odpowiedział obojetnie i ruszył do robienia 15 kółek.
Geri szybko go dogonił.
-Ej jestem twoim przyjacielem.
-No i?
-No i to, że możesz mi powiedzieć wszystko.
-A może nie chce?
-Chcesz.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Spierdalaj.
-Spierdolę, ale najpierw mi powiedz o co chodzi.
-To nie jest na to dobre miejsce, Geri.
-To przyjść do ciebie po treningu?
Pokiwał głową i skupił się na bieganiu.
***
Wreszcie usłyszała z głośników komunikat o wylądowaniu. Szybko odpięła pasy i wyjęła z półki nad siedzeniami swoją walizkę. Wyszła z samolotu i wybiegła z lotniska. Chwyciła pierwszą lepszą taksówkę i podała adres. O dziwo po tylu latach nadal go pamiętała.
Samochód stanął pod niewielkim mieszkaniem. Zapłaciła kierowcy i wysiadła. Trzymając w jednej ręce walizkę, a w drugiej podtrzymując na ramieniu torebkę stała przed jego drzwiami. Postawiła walizkę i delikatnie zapukała trzy razy. Długo nic gdy nagle usłyszała kroki, a po chwili skrzyp otwierających się drzwi. Stał w nich on. Sergio Aguero. Jej najlepszy przyjaciel od piaskownicy. Jej podpórka. Jej jedyna zaufana w tej chwili osoba.
-Słucham? - zapytał zdziwiony.
-Nie poznajesz mnie? - zapytała uśmiechnięta z lekko wilgotnymi już oczami.
-Ann...? - oczy mu się momentalnie powiększyły.
Rzuciła mu się na szyje tuląc tak mocno, że prawdopodobnie go teraz dusiła. On odwzajemnił ten uścisk i tylko nogą zamknął za nimi drzwi. Wreszcie go puściła ocierając łzy i popatrzyła na niego cała uradowana.
-Boże co ty tu robisz? - spytał wciąż nie dowierzając.
-Przyleciałam bo potrzebuję twojej pomocy, a jesteś teraz dla mnie jedyną osobą której mogę się zwierzyć.
-Myślałem, że masz pełno przyjaciół w Barcelonie.
-Bo mam, ale... To właśnie o nich chodzi.
-Siadaj zaraz ci zrobię kawę. - pokazał na duży pokój, a sam poszedł do kuchni.
Kiedy weszła do pomieszczenia ujrzała małego chłopczyka bawiącego się piłką. Stała przy ścianie i patrzyła na niego z wielkim uśmiechem. Po chwili pojawił się Sergio z filiżanką kawy, którą mi zaraz potem podał.
-To twój? - zapytała biorąc łyk.
-Tak. Benjamin.
Dopiero teraz nas zauważył. Odstawił piłkę i z bardzo wystraszoną miną patrzył na Ann. Ciągle na nią spoglądając pobiegł w stronę taty, który bez słowa wziął go na ręce.
-To jest ciocia Ann, Benjamin. Przywitasz się?
Chłopiec jedynie pokręcił głową i schował się za Aguero. Usiedliśmy na kanapie.
-To mów o co chodzi.
Następne pół godziny skończyło się na monologu Ann o tym jak poznała Cesca, o Danielli, o tym jak spędzili razem noc, o jej tymczasowym mieszkaniu u niego i o tej całej sytuacji z Cristianem i Natalie.
-Czyli wyjechałaś bo byłaś zazdrosna?
-Nie.. To znaczy tak, ale.. Nie. Nie tylko przez to. Ja... Nie wiem możliwe że coś do niego czuję, ale... Nie umiem tego określić. To jest mój przyjaciel, ale w ostatnim czasie... Po prostu czasami patrzę na niego nie jak na przyjaciela... Czasami czuję jakbym miała się na niego zaraz rzucić. Ale on ma dziewczynę i...
-A ty kogoś masz?
-Nie.. To znaczy.. Miałam w Londynie, ale ja wyjechała on został powiedzieliśmy, że będziemy w związku na odległość, ale od roku nie daje znaku życia więc... chyba nie mam.
-Ja na twoim miejscu bym zaryzykował bo jeśli...
Przerwał mu dzwonek jej telefonu. Po raz kolejny zauważyła ich wspólne zdjęcie i po raz kolejny odrzuciła połączenie.
-Nie odbierzesz?
-Nie.
-To Cesc?
-Tak.
-Ann...
-Nie chcesz z nim rozmawiać dobra? Przynajmniej nie teraz, nie dzisiaj. Mów.
-Jeśli jego dziewczyna jest jaka jest to myślę, że ich związek długo nie potrwa zwłaszcza jeśli ty wkroczysz i on coś zacznie do ciebie czuć.
-Ale Sergio ja nie chce niszczyć niczyjego związku. Czułabym się okropnie.
-Z takim podejściem to sobie od razu odpuść.
-A co jak...
Po raz kolejny zadzwonił jej telefon. Tym razem nie zadzwonił jej typowy dzwonek tylko konkretnie "And I'm crazy but you like it loca, loca, loca". Wciąż pamięta kiedy dorwał się do jej telefonu i ustawił sobie taki dzwonek bo chce być "wyjątkowy". Westchnęła głęboko.
-Odbierz. - powiedział.
-Okej... - znowu westchnęla, chwyciła telefon i wyszła na korytarz. - Halo?
-Ann?
-Nie kurwa bananowy doktor. Co chcesz?
-Pogadać?
-Jestem zajęta.
-Boże dziewczyno gdzie ty jesteś?
-Co cię to obchodzi.
-Dużo. Wracaj.
-Nie, Geri.
-Tęsknie.
-W dupie to mam.
-Cesc tęskni.
-To mam tym bardziej w dupie.
-Shaki tęskni.
-Powiedz że ja też.
-Ona mówi żebyś wracała.
-Nie.
-Czekaj chwile wyjde na dwór.
-Po chuj?
-Bo mi podsłuchują. Dobra już. Słuchaj, Ann. Cesc tu siedzi i płacze. Ty wiesz kiedy ja go ostatni raz widziałem jak płacze? Jak mu zniszczyłem jego ulubionego traktora w piaskownicy. Nie wiem co robić! Shakira to wiem od razu, że czekolada, wino albo seks. Ale Cesc?!
-Prześpij się z nim może pomoże.
-..........Serio?
-Pewnie. - Próbowała nie wybuchnąć śmiechem.
-Czekaj spytam się go.
-Okej.
-FABS CHCESZ SIE ZE MNĄ PRZESPAĆ?!
W tle dało się słychać głośne "CO KURWA". Nie wytrzymała i zaczęła się śmiać.
-......................Chyba nie chce.
-A to szkoda.
-Ale wracając do tematu: Wracaj proszę.
-Pikuś daj mi kilka dni do przemyślenia potem zobaczymy.
-Okej. Ale obiecujesz?
-Obiecuję.
-To papa.
-Papa.
Zanim się rozłączyła usłyszała jeszcze krzyczące Gerarda "EJ CESC CZEMU NIE CHCESZ". Wróciła do pokoju i usiadła obok Sergio.
-Cesc?
-Nie, Pique.
-A co ty się tak śmiałaś?
-No wiesz... To Pique.
-No tak.
-Wiesz jakbyś nie miał nic przeciwko to poszłabym już spać. Późno już a ja zmęczona po podróży jestem do tego.
-Pewnie. Pamiętasz jeszcze gdzie wszystko jest?
-Raczej tak. - uśmiechnęła się i pożegnała się z nim i Benjaminem.
Przez całą noc nie zmrużyła oka. Myślała o tym wszystkim. Kiedy wreszcie podjęła decyzje i chciała pójść spać, spojrzała na zegarek i zobaczyła że jest 9:45. Westchnęła ciężko i wstała. Łazienka była już zajęta przez Sergio więc zeszła na dół i nalała sobie soku pomarańczowego. Zaraz usłyszała malutkie kroczki kierujące się do kuchni. Z drzwi wychyliła się mała główka Benjamina.
-Tata.....? - zapytał nieśmiało.
-Jest w łazience. - uśmiechnęła się i dokończyła sok. 4-latek już zwiał, więc postanowiła przedzwonić do Pique. Nie wiedziała czemu ale chciała. Wybrała numer i przystawiła telefon do ucha. Po dwóch sygnałach odebrał.
-o Ann.
-o Geri.
-Co jest?
-Nic. Tak dzwonię.
-To miło.
-Wiem.
-Zdecydowałaś?
-Może.
-Może?
-Może.
-Więc?
-No może zdecydowałam.
-Ale bardziej zdecydowałaś, czy bardziej nie zdecydowałaś?
-Nie wiem.
-Boże weź tu z taką gadaj.
-Nawet jeśli zdecydowałam Geri to ci nie powiem.
-.....A Shaki powiesz?
-Nie.
-Ann?
-No?
-Będziesz dzisiaj oglądać mecz?
-Może, a co?
-A nic. Cieszę się.
Usłyszała otwierające się drzwi z łazienki.
-Musze kończyć. - rozłączyła się.
Po chwili wszedł Sergio w samych bokserkach z uwieszonym na nodze Benjaminem. Spojrzała na jego ciało i przekręciła głową.
-Gdzie się podział mój grubasek z piaskownicy...
-Tego grubaska dawno nie ma, kochanie.
Podał mi kawę i usiadl naprzeciwko.
-Nie spałam całą noc. - poinformowała.
-Ale podjęłaś decyzje?
-Chyba tak. Ale jeszcze muszę się zastanowić.
-Na spokojnie to przemyśl, kochanie, żebyś potem nie żałowała.
-Obejrzysz dzisiaj ze mną mecz Barcelony?
-Pewnie. - uśmiechnął się.
***
Siedział w szatni ciągle przytupując nogą z nerwów.
-Będzie ogladać? - spytał Gerarda, kiedy koło niego siadł.
-Tak, Cesc, będzie oglądać mówię ci to po raz szósty dzisiaj.
-Ale jesteś pewien? Może tak powiedziała żeby być miła, a tak naprawdę nie będzie oglądac i pójdzie se gdzieś do baru bedzie piła a ja tu taki będe i sie zbłaźnie i potem...
-Cesc uspokój się! - walnął go w policzek. - Będzie oglądać okej?
-Zapraszam na boisko. - usłyszeliśmy od trenera.
-Chodź ciamajdo. - wziął go za rękę i udali się na korytarz.
***
Siedzieli z popcornem w ręce i czekali na rozpoczęcie meczu.
-O, już pokazują korytarz.
-To jest Cesc? - wskazał palcem na mężczyzne z 4 na plecach rozmawiającym z Messim i Pique.
-Tak...
-No, no, no.
-No co? - prychnęła i wzięła trochę popcornu.
Piłkarze weszli na murawę, odśpiewali hymn i zaczęli mecz. Był bardzo jednostronny, ale nic dziwnego kiedy gra pierwsza drużyna w tabeli i jedna z ostatnich.
***
Przed rozpoczęciem meczu powiedział wszystkim z drużyny jak wygląda sytuacja. Każdy co do jednego zrozumiał i się zgodził. Teraz wszyscy odgrywając do niego tak, aby mógł strzelić gola. Po kilku (a może kilkunastu?) nieudanych akcji wreszcie po podaniu Xaviego wyszedł sam na sam z bramkarzem. Kiedy znajdował się już przy polu karny strzelił i...GOOOL!
***
Umyła ręce, wytarła, po czym przejrzała się w lustrze
-Ann szybko!
Zdziwiona pobiegłam do pokoju
-Co sie stało?!
-Cesc strzelił!
-To fajnie. - odpowiedziała obojętnie.
Już miała usiąść, jednak na ekranie pojawiło się coś, czego się nie spodziewała. Facet, którego tak nienawidziła, przez którego zarywa nocki, przez którego nie umie się na niczym skupić, właśnie zrobił coś takiego. Podbiegł do kamery i podniósł swoja klubową koszulkę. Pod nią znajdowała się inna bluzka, lecz biała. A na niej? "Please come back to me", a pod tym ich wspólne zdjęcie. Siedziała i nie dowierzała. Patrzyła jak powoli zbiegają się koledzy z drużyny i go ściskają. Ostatni raz pokazał koszulkę i odszedł. Czuła się w tej chwili taka wyjątkowa. Tego uczucia nie da się opisać. Kiedy czujesz, że jest tam ktoś taki, kto robi dla ciebie takie rzeczy. Który tak się stara. Mimowolnie jej oczy wypełniły łzy. I były to łzy szczęścia. Wreszcie mogła poczuć ponownie jak smakują łzy szczęścia, a nie smutku. Spływały jej po policzkach jak dwa wodospady. A ona nie miała nic przeciwko. Chciała ich teraz doznać jak najwięcej. Kiedy w końcu trochę się uspokoiła, otarła policzki, pociągnęła nosem i z uśmiechem spojrzała na Sergio.
-Rozumiem, że już podjęłaś decyzje?
________
No i jest C: Szczerze to się nawet trochę za pisaniem stęskniłam. Przepraszam jeszcze raz że tyle nie było odcinka mam nadzieje że mi to wybaczycie ;-;
I jak sądzicie o narratorze 3-osobowym? Mi się szczerze podoba ale strasznie trudno mi się przestawić bo dosłownie cały czas pisałam w 1 osobie i musiałam zmieniać ._. A według was? :)
Do następnego!